Cześć. :)
Od dnia dzisiejszego jestem dumną posiadaczką bloga, który będzie opierał się na mojej włosomanii.
Zachorowałam na nią w kwietniu tego roku, kiedy zdałam sobie sprawę, że moje włosy są koszmarnie zniszczone i koniecznie trzeba je zregenerować.
Era SLS-u, silikonów i prostownicy. Rozdwojone końcówki, wszechobecny puch i mysi kolor. Co z tego, że były gęste, skoro nie dało się na nie patrzeć?
Przyrost w ciągu pierwszego miesiąca świadomej pielęgnacji.
Pierwsze zdjęcie przedstawia włosy zaraz po wyjściu od fryzjera, mocno je wtedy skróciłam.
Drugie, zrobione bez lampy to obraz nędzy i rozpaczy. Ich fatalna długość spędzała mi sen z powiek, więc uzbroiłam się we wcierkę Jantar. Efekty były widocznie już po miesiącu (trzecia fotografia).
Ich obecny stan. Zdjęcie zrobione jest w słońcu, ale bez lampy. Przeszły ogromną metamorfozę, jak widać.
Przestały być mysie, nabrały ciepłego odcienia ciemnego blondu, a ich skręt stał się regularniejszy.
Wszystko stało się za sprawą olejowania, ograniczenia silnych detergentów i silikonów oraz pielęgnacji od wewnątrz: skrzypokrzywy i wapna.
Mimo niezłej kondycji wciąż borykam się ze skutkami prostowania i złej pielęgnacji. Mówię oczywiście o rozdwojonych końcach, na dodatek z tendencją do puszenia.
Nie jestem zadowolona również z długości, jest moim zdaniem zdecydowanie za mała.
Marzę o zdrowych falach do łokci.
Podsumowując:
Kolor: ciemny blond o rudawym odcieniu
Faktura: fale
Długość: ok. 40 cm
Porowatość: wysoka
Ps. Mój blog na razie jest niedopracowany.
Zdaję sobie sprawę, że jego kiepski wygląd może być dla niektórych bolączką, więc postaram się wprowadzić pozytywne zmiany.