2 klasa podstawówki. Luźne loki cudownym blasku, objętości i idealnej kondycji. ;) Obecnie marzę o takich włosach, a kiedyś miałam je na własnej głowie. :D Moja pielęgnacja opierała się na delikatnym szamponie i myciu włosów raz na tydzień.
3 klasa. Początki SLS-ów i silikonów. Zaczęłam tracić blask i piękny skręt, ale wtedy tego na zauważałam...
Późna 3 klasa. Tutaj mamy klasyczny przykład tego, co dzieje się, kiedy rozczesujemy fale na sucho, moczymy je w morskiej wodzie, "opalamy" na słońcu i szorujemy szamponami z SLS. Moje włosy o porowatości średniej stały się włosami wysokoporowatymi.
Czas między 4 a 5 klasą. Eksplozja hormonów, dążenie do żelazka za pomocą prostownicy, alkoholowe pianki, silikonowe szampony...I tragedia gotowa! Zauważyłyście, że moje włosy w przeciągu 2 lat nie zmieniały długości, mimo że były podcinane 2-3 razy? Skutki posiadania kruszących się końcówek.
Początek 6 klasy. Odstawiłam prostownicę, podcięłam końcówki,rzuciłam silikony, zaczęłam myć włosy szamponem dla dzieci. Podrosły, ale były sianowate, zaczęły się łamać (skutki odstawienia silikonów) i miały niezdefiniowany skręt. To zdjęcie troszkę je upiększa, więc nie sugerujcie się nim zbytnio. ;)
Zdjęcie z fleszem, więc blask hollywoodzki. ;) |
Kwiecień tego roku. Zapoznałam się z zadami włosomaniaczek, zakupiłam masę włosowych produktów, ścięłam zniszczone partie i zaczęłam świadomą pielęgnację. Dbałam o nie i dbałam, a one wciąż wyglądały jakbym myła je tylko szamponem. Bolało mnie to, ale nie poddałam się.
W czerwcu tego roku nastąpił przełom. Moje włosy zaczęły odwdzięczać się za dobre traktowanie: lśniły, ich skręt stał się regularny i miały coraz więcej dobrych dni. ;)
Początek sierpnia tego roku. Włosy rosną i mają się coraz lepiej.
Dzisiejsze zdjęcie i ich przeciętny wygląd. Bez rewelacji, ale patrząc na zdjęcia powyżej, widać różnicę. Mimo całkiem niezłej kondycji włosów, wciąż borykam się z puchem, końcówkami w kiepskiej kondycji i nierównym skrętem.
Dążę do zdefiniowanych fal w idealnej kondycji, mierzących 70 cm.