wtorek, 13 sierpnia 2013

Czym zniszczyłam sobie włosy? Antyporadnik

Ostatnio uświadomiłam sobie jak wiele błędów popełniałam w dawnej pielęgnacji włosów. Postanowiłam wszystkie pielęgnacyjne porażki spisać i pochwalić się dawną głupotą. ;D

1. Używanie złych kosmetyków 
Namiętnie używałam szamponu  Welli, przeznaczonego do  włosów zniszczonych(KLIK). Niestety zamiast "naprawiać", niszczy. Przyjrzyjmy się jego składowi:
 Aqua, Ammonium Laureth Sulfate, Ammonium Lauryl Sulfate, Sodium Citrate, Glycol Distearate, Sodium Chloride, Dimethicone, Citric Acid, Ammonium Xylenesulfonate, Cocamide MEA, Parfum, Cetyl Alcohol, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Sodium Benzoate, Disodium EDTA, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Tetrasodium EDTA, Linalool, DMDM Hydantoin, Alpha-Isomethyl Ionone, Geraniol, Citronellol, Sodium Hydroxide, Magnesium Nitrate, Paraffinum Liquidum, Methylchloroisothiazolinone, Magnesium Chloride, Methylisothiazolinone (16.06.2012) źródło: wizaż.pl 
Smutne, tłuste, bezkształtne strąki, powstałe dzięki
drogeryjnym hitom.

Na wstępie dwa mocne detergenty, później silikon,  substancje kondycjonujące w ilościach śladowych. Podsumowując: porażka! 
Ten kosmetyczny koszmar rozprostowywał moje fale,  po dłuższym stosowaniu obciążał (silikon) i nie robił absolutnie niczego dobrego. 

Ponadto lubiłam się z alkoholowym Biosilkiem (!) i silikonowymi Pantene'ami. 




2. Prostownica
Kiedyś ją wielbiłam, dziś drżę na jej widok...  Potrafiłam katować nią włosy 2-3 razy dziennie, dla uzyskania "żelazka". 
Miłością do niej zaraził mnie mój... brat.  Sam kiedyś miał dłuższe (rude <3), kręcone włosy, które od czasu do czasu nią traktował. Moja pierwsza prostownica kosztowała 30 zł i była kupiona na bazarze.  Paliła mi włosy i pamiętam, że non stop śmierdziały spalenizną (!!!). 
Po  jakimś  czasie zainwestowałam w tytanową prostownicę marki Babyliss, jednak nie posłużyła mi ona długo, bo miałam tak zniszczone włosy, że bałam się je prostować. 

3. Niedelikatne traktowanie
Dawniej szarpałam moje włosy szczotami z blisko osadzonymi ząbkami, na mokro. Pozwólcie, że tego nie skomentuję. 

4. Spanie z rozpuszczonymi włosami
Co noc ocierały się o poduszkę i jeszcze bardziej niszczyły. Teraz nie potrafię zasnąć bez warkocza na głowie. :D 

To wszystko sprawiło, że z średnioporowatych loków stały się wysokoporowatymi falami bez kształtu. 
Cieszę się, że trafiłam na blogi włosomaniaczek i zaprzestałam tych okrutnych praktyk. Jestem imbardzo wdzięczna. ;) Też zdarzało wam się bezmyślnie katować włosy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz